Małe dzieci bardzo lubią wcielać się w różne postacie z bajek. Scenariusz inscenizacji na podstawie utworu „DARY CZTERECH WRÓŻEK” E. Szelburg- Zarembiny daje im taką okazję. Podczas zabawy „w teatr” dzieci poznają i nazywają uczucia oraz relacje międzyludzkie, uczą się odróżniać dobro od zła, zapoznają się z zasadami współdziałania w grupie.
Postacie: Narrator , Ojciec, Macocha, Sierota, Córunia, Kuma, Starzec-Rok, Niewiasta-Wiosna, Niewiasta-Lato, Niewiasta-Jesień, Niewiasta-Zima, Dzieci-Drzewa
Na scenę wchodzi Narrator
Narrator: Przed latami, przed dawnymi... za górami, za lasami, za siedmioma rzekami, w lepiance z gliny i chrustu żył chłop ubogi. Miał córkę. Kochał ją bardzo. Żałował, że dziecko - sierota bez matki. (Z boku sceny stoi zatroskany Ojciec. Podchodzi do niego Kuma) Kuma: Źle, źle bez matki sierocie, chociażby ojca miała. Ożeń się kumie. Znam wdowę, babę nieszpetną, niebiedną, obrotną, wygadaną. Ma ona córkę, dba o nią, to i o Twoją dbać będzie! (Na scenę wchodzi kobieta ze swoją córką. Wszyscy spoglądają na nie.) Ojciec: (zwraca się do kobiety) Racja! Dobra jesteś dla swojej dziewczyny, to będziesz dobra i dla mojej. Narrator: No i pobrali się wdowiec z wdową. Ojciec: Oj! Źle zrobiłem słuchając kum i żeniąc się po raz wtóry z babą nieszpetną, niebiedną, a bez serca dla mej córki-sieroty. ( wzdycha)Ano, żal poniewczasie. (Zwraca się do córki.) Ach! Córko, widzę, że macocha źle cię traktuje! Córka: To nic tato! Ja to wszystko cierpliwie zniosę, a może macoszyne serce i ku mnie się kiedyś odwróci. (Córka bierze miotłę i zamiata. Wchodzi Macocha, rozgląda się, patrzy, co robi Sierota, po chwili namysłu zwraca się do męża) Macocha: Bieda w domu. Niechże jedna z córek w świat za zarobkiem pójdzie, szczęścia szukać! Tylko, że moja dziewucha nic robić nie umie ( wzdycha baba, udaję zmartwioną), nikt jej do pracy nie weźmie. Twoja córka, co innego, roboty nauczona. Ją w świat poślemy, a moja w domu niech zostanie. Im zaś prędzej ją wyślemy, tym lepiej. Narrator: I ani się chłop obejrzał, jak mu baba córkę w najgorsze odzienie odziała, suchy kawałek chleba w rękę jej włożyła i za próg wypchnęła. Macocha: ( zwraca się do sieroty) Idź, gdzie cię oczy poniosą! (Sierota idzie między szpalerem drzew -dzieci naśladujące drzewa i szum gałęzi. Po chwili zatrzymuje się, rozgląda, zatrzymuje wzrok) Sierota: O, leśna chatka, może tu znajdę pracę!? (Sierota puka do drzwi, nikt nie otwiera, przykuca. Wyjmuje z zawiniątka kawałeczek suchego chleba i podnosi do ust. Zjawia się Starzec.) Starzec: Ktokolwiek jesteś, poratuj, nakarm głodnego! (Sierota bez namysłu podaje chleb starcowi) Sierota: Wybaczcie, proszę, tyle tylko mam, ale z serca ofiaruję, bierzcie. (Starzec kiwa głową) Starzec: Dobre z Ciebie dziecko. Ano, ułamię połowę twej kromki. Narrator: Ułamał i -patrzcie, co za dziw! Chleba dziewczynie w ręce w dwójnasób przybyło. Starzec: Jedz na zdrowie i ty. (Sierota je chleb.) No to teraz wejdź do mojej chaty i odpocznij. (Bierze Sierotę za rękę i okrążą z nią scenę. W tym czasie na scenie pojawiają się cztery postacie) Ho, ho, moi mili goście zawczasu mnie już nawiedzili! (Postacie kłaniają się). Niewiasta -Wiosna: Powiedz, dziewczyno, a w twoich słowach prawda niech będzie szczera, która z nas czterech jest najpiękniejsza, którą wybierasz? (Sierota przygląda się Niewiastom). Sierota: Piękności pełen ten, kto ma uśmiech dobry i szczery. Jak was jest cztery, tak wszystkie cztery jednako piękne jesteście. Ja w dobroć waszą ufam serdecznie, wy w moją szczerość uwierzcie. (Niewiasty zadowolone uśmiechają się do Sieroty). Niewiasta - Zima: Czemu chodzisz po świecie głodna, sama, choć mała? Sierota: Za zarobkiem wędruję i dobrej proszę rady u ludzi, jak wy, dobrych, u życzliwej gromady. (Niewiast patrzą po sobie, a Starzec mówi:) Starzec: Jesteś, zmęczona, pora późna. Idź spocząć do komory. Prześpij się spokojnie, a jutro rada się dla dębie znajdzie. Narrator: Podziękowała dziewczyna, dobrej nocy wszystkim życzyła i położyła się spać w komorze. A tymczasem w izbie obok komory siwy starzec Rok i jego córki, Cztery Pory Roku tak ze sobą rozmawiają... Starzec- Rok: Dobre to jakieś dziecko, ta dziewczyna: sama głodna- jedynym kęsem chleba ze mną się podzieliła bez wahania. Trzeba ją za to wszystko wynagrodzić.
Niewiasta- Wiosna: Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna się uśmiechnie, złote rybki będą w wodzie pływały. Niewiasta- Lato: Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna się uśmiechnie, promienie jaśniejsze od słonecznych będą z jej twarzy biły. Niewiasta- Jesień: Ja sprawię, że gdy będzie musiała zapłakać, perły zamiast łez z jej oczu się posypią. Niewiasta- Zima: Ja zaś uczynię tak, że ilekroć ta dziewczyna przemówi, róże prześliczne, pachnące z jej ust sypać się będą. I rozeszły się każda w swoją stronę. (Jest rano. Na scenę wchodzi Sierota) Starzec- Rok: Dziękuję, dziewczyno, za wszystko, coś zrobiła. A teraz już pora, żebym ci dał dobrą radę. Wracaj do domu, a śmieci, coś je z mojej izby i komory dziś wymiotła, zgarnij do fartuszka i weź je ze sobą. Ale gdy je będziesz niosła w fartuszku, nie zaglądaj do nich po drodze, dopiero w chacie przed ojcem wysyp. (Sierota zgarnia śmieci do fartuszka i odchodzi. Idzie między szpalerem drzew- dzieci naśladujące drzewa. Na jej spotkanie wybiegają zdziwieni: Ojciec, Macocha i Córuni. Tylko Ojciec się cieszy. A Sierota bez słowa z fartuszka na podłogę wysypuje... błyszczące, brzęczące, złociutkie dukaty! Wszyscy są bardzo zdziwieni) Narrator: Ledwo dziewczyna uśmiechnęła się jaśniejsze od słońca promienie rozbłysły, a gdy przy tym usta otworzyła, aby przemówić dobrym sypały się z jej ust róże prześliczne, rozkosznie pachnące. W zachwyt ojciec, a w złość straszną wpadła macocha. (Macocha zła wygraża Sierocie. Ta płacze, a z jej oczu perły się toczą, gdy pochyla się by obmyć oczy w misce pojawiają się złote rybki. Macocha podchodzi do swojej córki.) Macocha: Musisz, córuniu, i ty takie dary ze świata sobie przynieść. I lepsze jeszcze. (Wciska jej do rąk zawiniątko z jedzeniem) Idź prosto do tej leśnej chaty -staruchowi i czterem jego córkom powiedz, żem cię wygnała, niech cię jak najszybciej wywianują. A tu masz kołacz słodki na drogę, pieszczotko. (Obrażona Córunia rusza w świat. Idzie między szpalerem drzew-dzieci. Te smagają ją swoimi gałązkami. Jest coraz bardziej zmęczona, zła Nagle spostrzega chatę. Puka. Nikt nie odpowiada. Wali mocniej i woła) Córunia: Otwórzta, a nuże! Czy to ja dziadówka, żebym stała dłużej? (Siada na progu. Wyjmuje kołacz i zaczyna jeść. Podchodzi Starzec.) Starzec: Ktokolwiek jesteś, poratuj, nakarm głodnego! (Córunia szybko chowa kołacz za siebie i mówi) Córunia: A idźże ty precz, dziadu! Ja sama głodna! Starzec: (Mówi łagodnie) Głodna jesteś ? A może jeszcze przy tym i zmęczona? Córunia: A pewnie, żem zmęczona. Starzec: Do chaty stukałaś? Córunia: Oho! I obiema pięściami. Małom drzwi nie wywaliła, ale tam jakieś głuche siedzą. Nie otworzyły. Starzec: To ja ci otworzę. Wejdź! (Bierze ją za rękę okrążają scenę. Wchodzą Niewiasty) Córunia: (Mówi szybko) Matka z domu mnie wygnała, jeść nie dała, pić nie dała i bez srebra/złota wracać nie kazała. (Cztery niewiasty uśmiechają się do niej gościnnie). Niewiasta I: Powiedz, dziewczyno, a w twoich słowach prawda niech będzie szczera, która z nas czterech jest najpiękniejsza, którą wybierasz? Córunia: Co mi z tego, która z was jaka. Jak mnie obdarzycie, a hojnie, to będziecie dla mnie wszystkie najpiękniejsze. Ale jakbyście mi nic nie dały, to będę was miała za szkarady, i koniec! Co macie dać, to dawajcie,
bo mi szkoda czasu. Rusz się żwawiej, stary dziadu! Czego czekasz jeszcze? Co macie dać, to dawajcie, tylko się spieszcie? (Starzec i Niewiasty spoglądają na siebie) Starzec: Dary od nas otrzymasz, i to takie akurat, na jakie sobie zasłużyłaś! Jeżeli jednak chcesz odpocząć, to możesz przenocować na ławie i płachtą się nakryć. Córunia: Gadu, gadu, stary dziadu. Kiepskie to są gadki. Wolę ja spać pod pierzyną u mej pani matki! (Córunia odchodzi nie żegna się z nikim) Rok: Niedobre to jakieś dziecko, ta dziewczyna: samolubne. Sama syta, z dużego kołacza ani okruchem ze mną się nie podzieliła. Trzeba ją za to wszystko przykładnie ukarać. Niewiasta- Wiosna: Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna będzie się umywała, węże w tej wodzie ślizgać się będą. Niewiasta- Lato: Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna śmiać się będzie, jej uśmiech będzie ponury jak chichot sowy. Niewiasta- Jesień: Ja sprawię, że gdy zapłacze, zamiast łez mroźny grad z oczu jej padać będzie. Niewiasta- Zima: Ja sprawię, że gdy usta otworzy, do wtóru jej słowom -żaby i jaszczurki z jej ust wyskakiwać będą. Narrator: Oto, jakie dary do domu leniwa, niemiła córunia chytrej, złej baby poniosła! Tak się bowiem stało, jak mówiły cztery wróżki: Jaki tam lament powstał w domu, który po powrocie babinej córuni napełnił się gradem, żabami, jaszczurkami, wężami! Bez końca byłoby opowiadać. (Córunia porzuca ze wstrętem i strachem żaby, jaszczurki, węże) Jedno tylko powiedzieć trzeba, że chłop poczciwy, nie mogąc dłużej wytrzymać, zostawił babie i jej córuni całą swą lepiankę, a sam, wziąwszy ze sobą córkę, dziewczynę najmilszą, odszedł stamtąd, szczęśliwy. Nowe rozpoczęli życie...( Ojciec z Sierotą odchodzą)
Opracowanie: Jolanta Maciejewska
|